poniedziałek, 30 marca 2015

Krowa je mięso, a ja jem wołowinę…

Wiele razy przemyśliwałam kwestię dotyczącą sposobu żywienia… Która dieta jest lepsza? Może wegetariańska, albo nawet wegańska, może nasza zwyczajna tradycyjna z mięsem, ziemniakami i chlebem, a może, idąc na całość… czysto i wiernie, dieta witariańska będzie najlepsza dla naszego ludzkiego organizmu?

Jaka jest geneza ewolucji naszego przewodu pokarmowego i sposobu żywienia? Ano taka, że to co znalazł lub upolował człowiek pierwotny, to jego… i do brzucha… no… czasem doniósł część tego dzieciom, które spłodził, ale skąd wiedział czy to on je spłodził? Tego pewnie nie wiedział kompletnie. Tak było i już! Upolowane – zjedzone, zerwane z drzewa, krzaka – też zjedzone, nikt nie uprawiał ziemi, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Jak coś wyrosło i dało się zjeść, to się zjadało. Jak przyszła zima i jedynym pokarmem był upolowany, równie głodny zwierz, czy to sarna czy dzik, nie miało większego znaczenia, ważne, że nadawało się do zjedzenia. Jak przyszło lato, to chętnie zjadanym dodatkiem były dojrzałe owoce leśne, jagody, maliny, jaja z gniazd, ryby i zające, pod warunkiem, że dały się nadziać na ostry kij… A warzywa?... jakie warzywa? Kto wtedy jadł marchewkę duszoną z masełkiem i zielonym groszkiem albo kapustę kiszoną z oliwą i utartym jabłuszkiem? Jadło się, co było pod ręką, albo co dało się upolować. Nikt nie ganiał po lesie godzinami, bo i po co? Jak się zgłodnieje, to coś się złapie… albo nazbiera…

Więc dochodząc do sedna kwestii żywieniowych, nigdzie nie jest napisane, czy nawet udowodnione, że MUSIMY zjadać nie wiadomo ile zbóż, kilogramy warzyw codziennie i co tam jeszcze… Nikt nie udowodnił, że jak będziemy przez tydzień czy miesiąc żywić się samym mięsem i jajami, to zabije nas ketoza, czy ketokwasica! Bo przede wszystkim... nasz układ buforujący do tego nie dopuści, a poza tym, nie ma takich badań na większą skalę - to raz, albo są tylko nikt nie chce ujawnić wyników - to dwa, a trzy - upadłby przemysł rolny, spożywczy, farmaceutyczny i jaki tam jeszcze, bo nikt nie chce Wam powiedzieć, że jedzenie mięsa… tłustego mięsa i jaj w nieprzetworzonej postaci, jest po prostu zdrowe, odżywcze i wiele więcej nie potrzeba, aby to zdrowie utrzymać… albo prawie nic...

Wracając do moich "krów, co mięso jedzą”… Jakie mięso? Co ona znowu wymyśliła? - pytacie! Otóż powiadam Wam, że krowy, w ogóle bydło, czy wszelkie przeżuwacze i inne kozy… owszem… pobierają trawę, siano, słomę, pełne ziarno, bo muszą nakarmić tym SWOJĄ hodowlę zwierząt w postaci pierwotniaków, bakterii i innych mikrobów, zamieszkujących JEDEN z CZTERECH żołądków tychże przeżuwaczy, które to z kolei są potem trawione… żywcem! Zieloni teraz rzucą się dodatkowo na biedne krowy… Cała ta mikroflora gnieżdżąca się w żwaczu, rozkłada na części pierwsze wszelkie elementy pobranych roślin, zbudowanych z włókna, celulozy, czy tak zwanego błonnika, przy użyciu enzymów własnych i z pomocą autoenzymów występujących w roślinach, które w tymże towarzystwie doskonale się uzupełniają. Są one… te mikroby… tak skonstruowane, że potrafią przekształcić tą całą mało odżywczą masę, w składnik budulcowy, czyli białka i tłuszcze, aby stać się docelowym pokarmem dla bydła. Bez ich pomocy za nic na świecie krowy i inni „roślinożercy” nie poradziłyby sobie z rozkładem takich ilości włókna, błonnika, skrobi i innych niestrawnych lub ciężkostrawnych części roślin i zbóż, którymi próbuje się napchać nasze brzuchy w celach… rzekomo prozdrowotnych.

Tak więc moi drodzy, reasumując…

Nasz przewód pokarmowy zawiera tylko JEDEN żołądek, w dodatku produkujący kwasy żołądkowe, które zabijają większość bakterii z pożywienia. Nie ma mowy, aby zamieszkały w nim zwierzaki, które będą nam przyjazne, bo Helicobacter do nich nie należy. Nie ma mowy, abyśmy poradzili sobie z ogromnymi ilościami błonnika, skrobi czy innych substancji niestrawnych lub przynajmniej ciężkostrawnych zawartych w roślinnym pokarmie. Doskonałym przykładem jest fasola i inne strączki, które zawierają m. in. oligosacharydy, czyli bardzo złożone cukry, których nie dość, że nie jesteśmy w stanie rozłożyć, przetworzyć i wykorzystać, choćbyśmy nie wiem ile czasu je moczyli przed ugotowaniem, to jeszcze, zanim opuszczą nasz przewód pokarmowy, zdążą sfermentować, wytworzyć metan, dwutlenek węgla i inne gazy w dużych ilościach, co zawsze kończy się… sami wiecie czym…

Tak więc moi drodzy, reasumując po raz drugi…

Jedząc produkty mięsne, odzwierzęce i tym podobne, przestają nam doskwierać wzdęcia, kruczenia i takie tam, wchłanialność i wykorzystanie składników odżywczych są niezwykle wydajne, nie potrzebujemy zjadać tony jedzenia codziennie, bo gęstość odżywcza mięs, podrobów i jaj jest nieporównywalna z płatkami owsianymi, a wypróżnienia idą jak… po maśle… Nadmiar skrobi czy błonnika zawartego w pełnych zbożach fermentuje i ściera kosmki jelitowe, jak papier ścierny, a tłuszcz, szczególnie zwierzęcy, którego nie zdążymy strawić, przechodzi „ślizgiem” przez nasze jelita, głaszcząc, tworząc naturalną osłonę przed niekorzystnymi endoczynnikami i łagodząc wszelkie stany zapalne, których nabawiliśmy się przez lata starając się „zdrowo” odżywiać.

Tak więc moi drodzy, reasumując po raz trzeci…

Idę coś zjeść, bo pora kolacji już daaawno minęła. Hmm… W takim razie dzisiaj będzie to, co tygrysice lubią najbardziej… Mmm… już wiecie co?


2 komentarze:

  1. Pani Aniu, a jak to jest z tym łojem? Gdzieś natknęłam się na krótkie zdanie, że najlepsze frytki, to na łoju wołowym. A nawet, że kremy i inne mazidła. Coś Pani o tym wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że to najprawdziwsza prawda :) Nie wolno smażyć czegokolwiek na współczesnych rafinowanych olejach, tylko właśnie, tak jak to czyniły nasze babcie-prababcie... Smaży się na smalcu, czy to wołowym, czy wieprzowym, czy gęsim, mniejsza o to, byle na tłuszczu zwierzęcym, który ma o wiele wyższą temperaturę spalania, czyli nie pali się tak szybko i nie ulega takim szkodliwym przemianom, jak tłuszcze roślinne. A i smak frytek, placków ziemniaczanych, czy tradycyjnych schabowych nieporównywalny... To samo dotyczy smarowideł-mazideł... Bliższa ciału krowa lub świnia niż rzepak lub inne rafinowane tłuszcze...

      Usuń