niedziela, 15 marca 2015

A to ci dietetyk…

No i pojawiły się pierwsze komentarze… I na co mi to było…? Ja przecież tylko chcę ładnie wyglądać w mojej starej sukience i nowych szpilkach… Były w różowe motylki... Kobiety mnie zrozumieją, Mąż niekoniecznie...


„No właśnie proszę pani, bo ja też lubię taką niezdrową żywność i dlatego nie mogę schudnąć…” – ale… proszę pani... ja się zdrowo odżywiam!...  i wcale nie chcę schudnąć…

„Ja też kocham boczuś i słodycze, więc jaką dietę mi pani zaproponuje, żebym nie musiała rezygnować z tego co kocham, tak jak pani?” – proszę wybrać, albo boczuś i super figurę, albo słodycze i wszystko po staremu…

No więc, aby stała się jasność, to rozjaśniam wszem i wobec… Tłusta żywność, wcale a wcale nie oznacza niezdrowa! Wiem caaały internet teraz zlinczuje, powiesi i spali czarownicę, czyli mnie, po trzykroć, ale taka jest PRAWDA, czy tego chcecie czy nie… To co nie pozwala Wam uzyskać wymarzonej sylwetki, to nie są tłuszcze, czy to zwierzęce czy roślinne, nie ma większego znaczenia (ale o tym kiedyś indziej, albo już niedługo), tylko cukry… Hę?

Cukry przyjmują różną postać i nie zawsze są… słodkie… Więc skąd mamy wiedzieć, kiedy jemy cukier, cukry, a kiedy coś innego? Hę? Aaale to już inna bajka…

Cukry dzielą się na proste, czyli te słodkie, które najbardziej lubimy, ba, kochamy, nie potrafimy się bez nich obejść, święta bez ciasta, urodziny bez tortu, spacer bez ulubionej cukierenki… nieee, tooo już przesada… więcej nie zajrzę na tego bloga… nie to nie…

… i na cukry złożone, czyli na przykład skrobię, która jest składową częścią zbóż, ziemniaków, kukurydzy i wielu innych produktów z nimi związanych, jak pieczywo, płatki fitness, placuszki, naleśniczki, kluseczki… wymieniać dalej? Lepiej nie, bo stracicie sens życia…

Ale, biorąc wszystko do tzw. kupy, to niewiele zostaje do jedzenia i zarazem na bardzo wiele możemy sobie pozwolić. Zależy co nam chodzi po głowie…

Cukry to cukry… jakie by nie były, prędzej czy później powodują wyrzut insuliny, a insulina powoduje wzrost łaknienia, głodu… jak zwał tak zwał, ale to dzięki niej chce się więcej i więcej „słodkiego” czyli cukrów, jakie by one nie były, choćby gorzkie… To tak w potwornie ogromnym skrócie…


A teraz… właśnie tracę caaałą rzeszę potencjalnych klientów-pacjentów… powiem Wam w tajemnicy, że to właśnie tłuszcze powodują, że czujemy się syci, że tych "złych" cukrów nie potrzebujemy tyle, ile nam się wydaje… Im mniej ich zjemy, tym mniej ich nam się chce… Nie wierzycie? No przecież… Więc, rano kawka ze śmietanką, a potem odważamy 50 g masła (to całkiem sporo, wbrew pozorom), 2-3 świeże jaja od Prawdziwych Wiejskich Kur i to wszystko na patelnię… do tego kawałek pomidora lub papryki, nie chleba… Jutro powiecie mi, ile godzin nie odczuwaliście głodu… To nie owsianka z jogurtem, co? Ja daję radę od 8 rano do 14.30, nie potrzebuję drugiego śniadania, a jak zamykam Gabinet, to jadę do „Przecinka” na wątróbkę z cebulką i jabłkami… Albo coś innego :P

2 komentarze:

  1. Pani Aniu, szpilki przecudne! Takie to i ja bym nosiła!
    A co tu zrobić, jak komuś jajka na śniadanie szkodzą? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Też je kocham... Kobiety urodziły się do bycia próżnymi ;) Ale co to znaczy, że jajka szkodzą na śniadanie, a na kolacje już nie szkodzą? Jakie jajka i jakie są objawy tego "szkodzenia"?

      Usuń